Wszystko mogło się posypać jak domek z kart. Załoga policyjnego śmigłowca Bell-407GXi, ta sama, która dopiero co zakończyła loty w ramach operacji „Powódź 2024”, miała pomóc w transporcie serca do transplantacji z Podlasia do Warszawy. Tutaj z warszawskiego lotniska organ miał być zabrany do Wrocławia na pokładzie wojskowego samolotu, który chwilę wcześniej wylądował już z innym organem. Ten dokładnie skoordynowany co do minuty plan pokrzyżować mogła w ostatniej chwili pogoda we wschodniej części kraju. Policyjni lotnicy jednak nie odpuścili. Znaleźli najlepsze możliwe rozwiązanie i przy współpracy kilkudziesięciu osób serce dotarło w niewiele ponad 2 godziny do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Pacjent, dla którego nowy organ był sprawą życia lub śmierci, jest już po operacji i pod czujnym okiem zespołu medyków wraca do zdrowia.