Gdy wracali w środku nocy do swojej jednostki, dostrzegli siedzącego pod wiatą przystanku autobusowego mężczyznę. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że wyglądał jakby spał, a jego nogi tkwiły w palącym się przed nim ognisku. Policjanci wiedzieli, że nie mają chwili do stracenia i gdy tylko wybiegli z auta, w pierwszej kolejności ugasili prowizoryczne ognisko. Gdy na miejscu było już bezpiecznie funkcjonariusze zajęli się mężczyzną oraz powiadomili o zdarzeniu ratowników medycznych. Skrajnie wyziębiony mężczyzna, który okazał się osobą w kryzysie bezdomności, próbował w ten niebezpieczny sposób ogrzać się…